Marks kontra Keynes
Joseph Seymour (z „Workers’ Vanguard”, organu wówczas rewolucyjnej Ligi Spartakusowskiej, nr 64, 14 marca 1975)
Obecne ostre spowolnienie gospodarcze wywołał falę pesymizmu rozciągającą się od giełdy i Białego Domu po akademickie reduty burżuazyjnej ekonomii. Podczas gdy prezydent Ford ogłasza że bezrobocie nie spadnie znowu poniżej 8 procent przez następne dwa lata, prezes Amerykańskiego Stowarzyszenia Ekonomiki, Robert A. Gordon, deklaruje: „Nie uważam, żeby istniał jakiś korpus teorii ekonomicznej który byłby wielce pomocny w dzisiejszym świecie” („Wall Street Journal”, 30 grudnia 1974)
Przez większość lat 60. polityka ekonomiczna rządu amerykańskiego była zdominowana przez kennedystowskie „cudowne dzieciaki” które twierdziły, że są w stanie jednocześnie utrzymać na niskim poziomie ceny i stymulować inwestowanie poprzez zręczne manipulowanie „dźwigniami” fiskalnymi. Jednak teraz, wraz z nastaniem dwucyfrowej inflacji i zastojowi o proporcjach depresji, twierdzenia te są szybko demaskowane.
Było do przewidzenia że światowa depresja doprowadziłaby do upadku optymizmu co do keynesistowskiej polityki gospodarczej. Antykeynesowska prawica (dobrze reprezentowana w administracji Forda przez zwolennika Ayn Rand Alana Greenspana i byłego handlarza obligacji z Wall Street Williama Simona) od lat przekonywała, że deficyty rządowe muszą generować ciągle rosnącą inflację, i teraz twierdzi, że te twierdzenia sprawdziły się.
Nawet keynesowscy liberałowie zdają się być niepewni siebie, zauważając że „kompromis” między inflacją a bezrobociem stał się najbardziej bolesny. Tak więc Sir John Hicks, jeden z pierwotnych architektów „rewolucji keynesowskiej”, opublikował niedawno książkę zatytułowaną, znacząco, „The Crisis of Keynesian Economics” [Kryzys ekonomiki keynesowskiej]. A rewizjonistyczni marksiści którzy wcześniej pisali o „stosunkowej stabilności neokapitalizmu” zdmuchują teraz kurz ze swoich kopii „Kapitału” i stwierdzają, że jej sędziwe prawdy nadal nawiedzają świat kapitalistyczny.
Jesteśmy świadkami godnej uwagi intelektualnej konwergencji sięgającej od burżuazyjnych reakcjonistów (Milton Friedman) po rzekomych marksistów (Ernest Mandel), i włączając pewną liczbę liberałów (John K. Galbraith, John Hicks, Abba Lerner): keynesistowska ekonomia, która rzekomo „działała” przez jedno pokolenie, została teraz przezwyciężona, co do czego są zgodni, przez bezprecedensową globalną inflację i najgorszy kryzys od 1929 roku. Pomimo jej powszechnej akceptacji teza ta jest jednak nieprawdziwa. Keynesistowska polityka fiskalna nigdy nie powstrzymała, i nigdy nie mogła powstrzymać cyklicznych kryzysów nadprodukcji które są właściwe systemowi kapitalistycznemu.
Większy zastój tak poważny jak ten obecny był możliwy przynajmniej od czasu światowej recesji z 1958. To że taki krach nie miał miejsca przed 1974 jest spowodowane czynnikami zależnymi a nie efektywnością keynesowskich środków zaradczych. Na przykład, w 1967 Stany Zjednoczone miałyby recesję gdyby nie rozszerzenie wojny w Wietnamie. Produktywność faktycznie spadła w pierwszym kwartale tego roku i w 1967 miała miejsce recesja w Niemczech Zachodnich, wówczas drugiej największej gospodarce kapitalistycznej. Bez nagłej eskalacji wojny wietnamskiej, koniunktura ta niewątpliwie wywołałaby światowy kryzys gospodarczy, możliwie bardzo ciężki. Tylko zidiociały obiektywista mógłby zaprzeczyć tej możliwości historycznej.
Fakt, że większy światowy krach nie miał miejsca w ciągu 20 lat poprzedzających rok 1974 nie wynika z inflacji kredytowej, wciąż rosnącego budżetu zbrojeniowego, keynesowskiej polityki stabilizacyjnej czy jakiejkolwiek przemyślanej polityki rządowej. Nie było fundamentalnej zmiany w strukturze powojennego kapitalizmu jaka usprawiedliwiłaby różne etykietki popularne w liberalnym i rewizjonistycznym marksistowskim teoretyzowaniu- np. neokapitalizm, gospodarka mieszana, permanentna gospodarka wojenna itd.
Mity „keynesowskiej rewolucji”
John Maynard Keynes nie był odpowiedzialny za rozwinięcie ani nawet popularyzację polityki by kapitalistyczne rządy zwiększały swoje wydatki podczas spowolnienia gospodarczego, finansując to raczej poprzez pożyczanie niż podwyższone opodatkowanie. Ten burżuazyjny środek reformy ma długą i zacną historię sięgającą przynajmniej lat 90. XIX wieku.
Tak więc raport mniejszościowy angielskiej Komisji ws. Ustawy o Biedocie z 1909 mówił: „Myślimy że rząd może wiele zrobić by uregulować zagregowany popyt na pracę między jednym rokiem a drugim, poprzez świadome uporządkowanie jego pracy o charakterze kapitałowym.” W 1921 Konferencja ws. Bezrobocia prezydenta Hardinga zalecała rozszerzone roboty publiczne podczas powojennego spowolnienia, zalecenie popierane przez tak konserwatywne organizacje jak Izba Handlu Stanów Zjednoczonych.
Co więcej, w 1930 została wprowadzona do amerykańskiego Senatu ustawa (nr 3059) wzywająca do „zaawansowanego planowania i uregulowanego skonstruowania pewnych robót publicznych celem stabilizacji przemysłu, i aby zapobiec bezrobociu w okresach depresji biznesowej.” Zasada ta została włączona w The National Industrial Recovery Act z 1933, pół dekady przed popularyzacją keynesowskiej ekonomii.
Jakie jest więc znaczenie keynesizmu- skąd ten cały rejwach? O ile praktyczni politycy popierali i częściowo podejmowali próby zwiększenia wydatków rządowych podczas gospodarczych spowolnień, ortodoksyjna burżuazyjna teoria ekonomiczna (zwłaszcza w krajach anglojęzycznych) wciąż utrzymywała że zastoje łatwo same się korygowały poprzez spadek stopy zysku. Według podręczników polityką rządową podczas spowolnienia powinno być poszerzenie rezerw bankowych i prowadzenie zrównoważonego budżetu.
Co zrobił Keynes to dostarczenie teoretycznego uzasadnienia, w ramach burżuazyjnej doktryny ekonomicznej, dla wydatków deficytowych jakie większość kapitalistycznych rządów praktykowała w latach 30., jak i podczas wcześniejszych krachów. „Rewolucja keynesowska” była rewolucją na uniwersyteckich wydziałach ekonomii, w pisaniu podręczników, nie w faktycznej polityce rządowej.
W okresie po II wojnie światowej kapitalistyczny politycy twierdzili, że stosunkowa stabilność gospodarcza była spowodowana ich efektywnym wykorzystaniem keynesowskiej polityki stabilizacyjnej. To twierdzenie- że rządy kapitalistyczne mogą i rzeczywiście kontrolują gospodarkę dla dobra „ludu”- jest po części burżuazyjną propagandą, a po części burżuazyjną fałszywą świadomością.
Pogląd że proporcje wydatków rządowych zwiększyły się wielce od czasu II wojny światowej jest tak powszechny, że jest brany za rzecz naturalną przez praktycznie wszystkie tendencje politycznych, w tym burżuazyjną reakcję, keynesowski liberalizm, socjaldemokratyczny i stalinowski reformizm, i rewizjonistyczny „marksizm” a la Mandel. Tak naprawdę, rzekoma zwiększona rola wydatków państwowych jest największym ze wszystkich mitów „rewolucji keynesowskiej”.
Można to łatwo odeprzeć kilkoma statystykami, które wykazują wydatki rządowe jako procent produktu krajowego brutta dla głównych potęg kapitalistycznych w okresie międzywojennym (1920-39) i podczas dekady 1961-70:
Kraj | 1921-1939 | 1961-1970 |
Francja | 14% | 13% |
Niemcy1 | 18% | 16% |
Wielka Brytania2 | 21% | 19% |
Japonia | 10% | 8% |
Stany Zjednoczone | 11% | 20% |
Źródła: OECD, National Accounts, 1961-1972; U.S. Department of Commerce, Long-Term Economic Growth, 1860-1970; Mitchell, Abstract of British Historical Statistics; Stolper, The German Economy, 1870-1940; Maddison, Economic Growth in the West; Ohkawa and Rosovsky, Japanese Economic Growth.
1 Niemieckie liczby z międzywojnia obejmują jedynie lata 1925-39
2 Liczby brytyjskie opierają się na produkcie krajowym po odliczeniu amortyzacji, co daje nieznaczny wzrost w stosunku do innych krajów.
Te kilka liczb doszczętnie niszczą ideę „keynesowskiej rewolucji” obejmującej wielkie strukturalne zmiany w systemie kapitalistycznym po II wojnie światowej. Tylko w Stanach Zjednoczonych miał miejsce znaczny wzrost wydatków rządowych. We wszystkich innych większych krajach kapitalistycznych, waga budżetu państwowego w gospodarce nieznacznie zmalała. A za rozszerzoną rolę budżetu państwowego w Stanach Zjednoczonych całkowicie odpowiadają ogromnie zwiększone wydatki wojskowe wymagane przez wyłonienie się imperializmu amerykańskiego jako światowego żandarma w okresie powojennym.
Co więcej, stosunkowa waga wydatków wojskowych w Stanach stabilnie malała od czasu wojny w Korei, z wyjątkiem lat wojny w Wietnamie. W 1954 (w roku po zakończeniu wojny koreańskiej) budżet wojskowy stanowił 11 procent amerykańskiego produktu krajowego brutto (PKB); do 1965 (rok przed przygotowaniami do wojny w Wietnamie) liczba spadła do 7 procent; a w 1973 wydatki wojskowe wynosiły jedynie 6 procent PKB (Economic Report of the President, 1974). Tyle o teorii „permanentnej gospodarki wojennej”!
Marksizm kontra keynesizm
Zanim się przejdzie do marksistowskiej krytyki keynesizmu, koniecznym jest wskazać bardziej dokładnie co ten drugi twierdzi. Zgodnie z przedkeynesowską ortodoksją burżuazyjnej ekonomii, spadek natężenia inwestycji który przyśpieszył krach uwolniłby także kapitał pieniężny, który z kolei wszedłby na rynek pożyczek i obniżyłby stopę procentową. Ów spadek stopy procentowy z kolei stymulowałby inwestowanie do punktu w którym przywrócone zostałoby pełne wykorzystanie zasobów. Wszystko co rząd musiał robić to patrzeć, czy kryzys nie dezorganizuje systemu bankowego, tj. zapewnić aby mechanizmy ekspansji kredytowe ciągle funkcjonowały.
Keynes zaakceptował teorię, że odpowiedni spadek stóp procentowych przywróciłby poziom inwestycji w pełnym zatrudnieniu w czasie kryzysu. Jego główne dzieło, „Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza”, jest próbą wyjaśnienia dlaczego taki odpowiedni spadek stóp procentowych nie zachodzi. Keynes twierdził, że rentierzy mieli jakieś pojęcie normalnej stopy procentowej. Jeśli stopa spada poniżej tego, pożyczkodawcy będą oczekiwać ponownego jej wzrostu, tym samym wywołując straty kapitałowe z obligacji kupionych za niższe stawki. W sensie ogólnym, keynesizm utrzymuje że przy pewnej anormalnie niskiej stopie procentowej (nazwana „pułapką płynności”) pożyczający będą gromadzić pieniądze oczekując wyższych stóp w przyszłości. Jest to bardziej opis aspektu pieniężnego kryzysu/krachu niż teoria wyjaśniająca.
Z tych przesłanek Keynes przekonywał, że rządowe wysiłki poszerzenia pieniądza i kredytu podczas kryzysu byłyby nieefektywne, tworząc po prostu zapasy pieniądza i/lub nadmierne rezerwy bankowe. W związku z tym twierdził że zwiększone wydatki państwowe musiałyby zastąpić niewystarczające inwestycje kapitałowi. Tym, w pigułce, była „rewolucja keynesowska”.
Aby zrozumieć różnicę między marksistowską a burżuazyjnymi (w tym keynesowskimi) analizami cyklów gospodarczych, trzeba koniecznie wziąć pod uwagę fundamentalną różnicę jeśli chodzi o rolę odgrywaną przez stopę zysku. W ekonomii burżuazyjnej poziom inwestycji określa różnica między stopą procentową od pożyczonego kapitału pieniężnego i stopą zysku z fizycznych środków produkcji. Tak długo jak stopa procentowa jest znacznie poniżej stopy zysku przedsiębiorcy będą przypuszczalnie pożyczać i inwestować dopóki ta luka nie zostanie wypełniona. Historyczna tendencja spadkowa stopy zysku, przewidywana przez wielu burżuazyjnych ekonomistów (włączając Keynesa), nie jest uważana za fundamentalną barierę dla rozszerzonej produkcji. Tak długo jak stopa procentowa jest odpowiednio niska, zapewniony jest poziom inwestycji w pełnym zatrudnieniu.
Dla kontrastu, dla Marksa poziom inwestycji określa stopa zysku z prywatnie posiadanych środków produkcji. Stopa procentowa jest częścią i jest rządzona przez stopę zysku z rzeczywistych środków produkcji. Podczas kryzysu, pomimo anormalnie niskich stóp procentowych, kapitał dający się pożyczyć pozostaje niewykorzystany. Stąd Marks odnosił się do „fazy cyklu przemysłowego bezpośrednio po kryzysie, gdy kapitał do pożyczenia leży bezczynnie w wielkich masach” („Kapitał”, t. III, rozdz. 30)
Słuszność marksistowskiego stanowiska zademonstrowana została pod koniec lat 30., gdy nadmierne rezerwy bankowe (wskaźnik różnicy między faktycznymi pożyczkami a legalnie autoryzowaną zdolnością kredytową) były na najwyższym poziomie w historii Stanów Zjednoczonych, wbrew niezwykle niskich stóp procentowych. To samo zjawisko zachodzi w obecnej depresji. Depozyty bankowe w Stanach maleją w rocznym tempie 0.6 procent wraz ze spadkiem pożyczek bankowych, chociaż spadające stopy procentowe są teraz nawet niższe niż stopa inflacji (International Herald Tribune, 15-16 lutego). Rozszerzenie i kurczenie się kredytu jest pasywnym skutkiem, nie powodem, zmian w produkcji.
U podstaw analitycznej różnicy co do roli kredytu i procentu między burżuazyjną a marksistowską ekonomią leży koncepcja klasy. W ekonomii burżuazyjnej nie ma klasy kapitalistycznej. Zamiast tego, zatomizowani niekapitalistyczni przedsiębiorcy pożyczają od równie zatomizowanych rentierów, używając funduszy do ustanowienia przedsiębiorstw produkcyjnych. Przedsiębiorców i rentierów łączy jedynie stopa procentowa.
Jednakże zgodnie z marksizmem, klasa kapitalistyczna jest określoną konkretną grupą, składającą się z tych którzy posiadają i mają monopol na środki produkcji (w tym dający się pożyczać kapitał). Klasa kapitalistyczna jest powiązana razem przez niezliczone osobiste, rodzinne i organizacyjne filiacje; zatomizowany niekapitalistyczny przedsiębiorstwa- główna figura burżuazyjnej teorii ekonomicznej- jest fikcją. Zdolność pożyczania jest ściśle ograniczona przez posiadanie aktywów kapitałowych wymaganych do zabezpieczenia przed pożyczkami. W rzeczywistości kredyt w kapitalizmie jest zawsze racjonowany, na podstawie specyficznych kompleksów monopolowych obejmujących kapitalistów finansowych, przemysłowych i handlowych. Najwyraźniejszym przykładem jest japoński system zaibatsu, ale to samo zjawisko występuje w całym kapitalistycznym świecie.
Z marksistowskiego punktu widzenia zasadniczym błędem ekonomii keynesowskiej jest twierdzenie, że ekspansja sektora rządowego pozostawi stopę zysku, a więc i poziom prywatnych inwestycji, niezmienioną. Czy to finansowane poprzez pożyczanie lub podatki, wydatki rządowe stanowią koszta pośrednie systemu kapitalistycznego- część całkowitego kapitału społecznego wydatkowana i zastąpiona, oznaczona przez „kapitał” stały w równaniu składników produktu towarowego Marksa (Aby uzyskać pełniejsze omówienie tej kwestii, patrz „Myth of Neo-Capitalism”, RCY Newsletter nr 10, styczeń-luty 1972)
Zakładając, tak jak Marks, że udział płac robotników produkcyjnych (kapitał zmienny) określany jest na rynku pracy, wówczas zwiększenie kosztów ogólnych rządu (kapitał trwały) musi zredukować potencjalną wartość dodatkową i tym samym również i stopę zysku. Nieustannie rozszerzający się sektor rządowy dążyłby ku obniżaniu stopy zysku, stopniowo powstrzymując prywatne inwestowanie kapitalistyczne.
Ograniczenia „gospodarki mieszanej” Matticka
Opublikowana w 1969, książka Paula Matticka Marx and Keynes [Marks i Keynes], która nosi bardziej wskazujący podtytuł The Limits of the Mixed Economy [Ograniczenia gospodarki mieszanej], akceptuje powszechny rewizjonistyczny/reformistyczny/liberalny pogląd, że na pewien okres historyczny keynesizm wytworzył „dobrobyt”:
„Wywołana przez rząd produkcja może nawet wzmocnić stopę wzrostu gospodarczego. Mogą powstać warunki „dobrobytu” bardziej imponujące niż te wywołane w warunkach leseferyzmu(…) W każdym razie, ostatnia historia gospodarcza pokazała możliwość „prosperującego” rozwoju gospodarki mieszanej.”
Niemniej jednak Mattick przynajmniej dokonuje poważnej próby rozwinięcia wewnętrznych sprzeczności keynesowskiej polityki gospodarczej i utrzymuje że zwiększone wydatki rządowe muszą ostatecznie zniszczyć kapitalistyczną stabilność:
„Gdy tylko produkcja nie dla zysku staje się zinstytucjonalizowaną częścią gospodarki, zaczyna działać błędne koło. Produkcja rządowa rozpoczyna się ponieważ prywatna akumulacja kapitału zmniejsza się. Wykorzystanie tej metody zmniejsza prywatną akumulację kapitału jeszcze bardziej; więc produkcja niezyskowna jest zwiększana (…) Granice prywatnej produkcji kapitałowej są więc, wreszcie, granicami produkcji wywołanej przez rząd.”
Najbardziej ortodoksyjny z różnych rewizjonistycznych teoretyków powojennego kapitalizmu (np. Mandel, Paul Sweezy. Michael Kidron), Mattick jes najbardziej niechętny ustępowaniu pola twierdzeniom keynesizmu. W przeciwieństwie do Mandla i Sweezy’ego, dzieło Matticka ma tą zaletę, że uznaje iż zwiększone wydatki rządowe obniżają stopę zysku z kapitału prywatnego i tym samym hamują produktywne inwestycje. Jednakże Mattick byłby bardziej spójny z ekonomią marksistowską gdyby zamiast traktować wydatków rządowych jako niedochodowy składnik wartości dodatkowej traktował je jako odjęcie od wartości brutto produktu, w formie wydatkowanego i zastąpionego kapitału stałego.
Praca Matticka jest częściowo słusznym wyjaśnieniem dlaczego te kraje kapitalistyczne, które niosą ciężkie brzemię wydatków rządowych (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania) rosły o wiele wolniej niż te gospodarki ze stosunkowo ograniczonym sektorem państwowym (Japonia, Francja). Jednak jego teoria nie może wyjaśnić wybuchu wielkiego światowego kryzysu, ani też Mattick nie przewiduje takiego rozwoju wypadków. Logika jego modelu teoretycznego prowadzi do postępującej stagnacji, nie ogólnego światowego krachu.
Zgodnie z modelem Matticka, ostry spadek prywatnych inwestycji taki jaki nastąpił w 1974 powinien był być poprzedzony i wywołany ostrym wzrostem udziału wydatków rządowych. Ale to wcale nie miało miejsca podczas boomu lat 1972-73. Udział rządowych nakładów w rozwiniętych krajach kapitalistycznych pozostał praktycznie niezmienny w tym okresie, jak widać po następujących liczbach:
Wydatki rządowe jako procent PKB
Kraj | 1971 | 1973 |
Francja | 12% | 12% |
Japonia | 9% | 9% |
Stany Zjednoczone | 22% | 22% |
Niemcy Wschodnie | 17% | 18% |
Źródło: OECD, Economic Outlook, grudzień 1972 i grudzień 1974
Tak więc nawet na poziomie empirycznym jest niezaprzeczalnym że obecnego światowego kryzysu gospodarczego nie da się przypisać ograniczeniom keynesizmu, przynajmniej nie w sensie nieznośnie wysokich wydatków rządowych w stosunku do prywatnej produkcji kapitalistycznej.
Mandelowska szkoła fałszerstwa
W „The Generalized Recession of the International Capitalist Economy” [Powszechna recesja międzynarodowej gospodarki kapitalistycznej] (Imprecor, 16 stycznia 1975) Ernest Mandel, teoretyk-przywódca pseudotrockistowskiego Zjednoczonego Sekretariatu, podejmuje się większej analizy światowej koniunktury. Artykuł rozpoczyna się od samochwalczego oświadczenia że autor, w odróżnieniu od wielu innych, zawsze odrzucał pomysł że keynesowska polityka gospodarcza mogłaby ustabilizować kapitalistyczne cykle przemysłowe:
„O ile recesja może być niespodzianką dla tych w kołach burżuazyjnych i drobnomieszczańskich i w ruchu robotniczym którzy uwierzyli w twierdzenie, że rządy Kapitału obdarowane technikami neokeynesowskimi byłyby odtąd w stanie „kontrolować”, to została ona przewidziana i prognozowana przez nas ruch, niemal co do daty.”
I kim są te nienazwane figury w ruchu robotniczym które wierzyły- och, jak naiwnie- że „techniki neokeynesowskie” mogły „kontrolować cykl? Być może Mandel ma na myśli autora następujących ustępów z dobrze znanej książki o marksistowskiej ekonomii opublikowanej w 1962:
„Od czasu II wojny światowej kapitalizm doświadczył czterech znaczących recesji: w latach 1948-49, 1953-54, 1957-58 i 1960-61. Nie miał grobowych kryzysów, a na pewno nic rozmiarów roku 1929 czy 1938. Czy mamy tuta nowe zjawisko w historii kapitalizmu? Nie uważamy, że konieczne jest temu zaprzeczać, jak to robią pewni marksistowscy teoretycy (…) Początki zjawiska są powiązane ze wszelkimi cechami fazy kapitalistycznego upadku jakie wymieniliśmy. Gospodarka kapitalistyczna tej fazy dąży ku zapewnieniu większej stabilności zarówno konsumpcji jak i inwestowania niż w erze wolnej konkurencji, czy podczas pierwszej fazy kapitalizmu monopolistycznego; dąży do redukcji fluktuacji cyklicznych, wynikającej przede wszystkim z rosnącej interwencji państwa w życiu gospodarczym.” [pogrubienie w oryginale]
Co to za rzekomo marksistowska praca która twierdzi, że interwencja państwa zapewniła „większą stabilność” i „redukcję fluktuacji cyklicznych”? Jest zatytułowana Marxist Economic Theory [Marksistowska teoria eknomiczna] i została napisana przez niejakiego Ernesta Mandela.
Żeby potraktować Mandela sprawiedliwie, trzeba zwrócić uwagę że zawsze zabezpiecza się na dwie strony. Nie odrzucił zupełnie skuteczności keynesowskich środków antycyklicznych. W artykule z Imprecoru zagrzebane jest twierdzenie, że interwencja rządowa może zatrzymać i odwrócić obecny światowy kryzys gospodarczy:
„Recesja jest właśnie kryzysem nadprodukcji, której zakres i trwanie są ograniczone iniekcją inflacyjnej siły nabywczej. Tak więc, jeśli gospodarka jest ponownie upłynniona przez takie iniekcje- przede wszystkim w Niemczech Zachodnich, potem w Stanach Zjednoczonych i Japonii- międzynarodowa gospodarka kapitalistyczna uniknie tym razem poważnej depresji.”
Gdyby to było możliwe, zastanawiające jest dlaczego kapitalistyczne rządy pozwoliły sprawom zajść tak daleko.
Pomimo jego typowych klauzuli ucieczki napisanych drobnym druczkiem, ostatni przyczynek Mandela jest nieszczerym odrzuceniem jego analizy współczesnego kapitalizmu wyrażonej w jego głównym pismach podczas lat 60. Przysłużywszy się swojemu celowi jako impresjonistycznemu usprawiedliwieniu oportunistycznej polityki dostosowania się do biurokracji robotniczej, „neokapitalizm” został teraz dyskretnie usunięty z mandelowskiego słownika.
Zawodowy impresjonista patrzy na koniunkturę
„Zapodziawszy” swoją wiarę w skuteczność keynesowskiej polityki stabilizacyjnej, Mandel ucieka się do różnych teorii ad hoc by wyjaśnić obecny stan rzeczy. Jego główny motyw to dlaczego ma miejsce teraz kryzys światowy, podczas gdy w ciągu ostatnich 20 lat różne krajowe kryzysy (czasem poważne) były przeważnie odizolowane w czasie jeden od drugiego. Jak ujmuje to Mandel:
„Upowszechniona recesja będzie najpoważniejszą recesją w okresie powojennym, właśnie dlatego że jest upowszechniona. Brak synchronizacji cyklu przemysłowe w okresie 1948-68 ograniczył zakres recesji.”
Jest niezaprzeczalnym faktem empirycznym, że od czasu recesji z 1958 (nie od 1948 jak twierdzi Mandel), różne krajowe spowolnienia gospodarcze nie wzmacniały się i częściowo się wyrównywały. Oświadczenie to może być przemienione z empirycznego opisu w teorię przyczynową tylko jeśli stwierdzi się, że brak koniunkturalnej synchronizacji nie był spowodowany czynnikami warunkowymi, lecz raczej był właściwy strukturze powojennego kapitalizmu (przynajmniej do niedawna). Właśnie to Mandel chce teraz zademonstrować:
„Ta synchronizacja nie jest cechą przypadkową. Wynika ona z głębszych przemian gospodarczych które nastąpiły w długim okresie ekspansji które poprzedziły recesję.”
Mandel podaje trzy uzasadnienia dla podparcia jego tezy. Pierwsze jest takie, że gospodarka światowa w latach 50.-60. nie było odpowiednio zintegrowana (!) by pozwolić na upowszechniony kryzys. Ale w tym okresie gospodarka światowa stała się odpowiednio zintegrowana, szczególnie z powodu ekspansji firm wielonarodowych:
„Internacjonalizacja produkcji poczyniła nowe skoki naprzód, znaczone przez postępy w międzynarodowym podziale pracy między wszystkimi imperialistycznymi krajami. Z punktu widzenia organizacji kapitału, to odzwierciedliło się w powstaniu wielonarodowych firm które wytwarzały wartość dodatkową w wielu krajach jednocześnie(…)”
Widocznie jest naprawdę konieczne przypomnieć Mandelowi, że gospodarka światowa była zintegrowana wystarczająco by generować międzynarodowe kryzysy/zastoje od ponad stulecia! Główną podstawą tej integracji jest światowy handel towarowy i jego powiązany kompleks roszczeń finansowych. Główne „firmy wielonarodowe” które wydobywają wartość dodatkową w „wielkiej liczbie krajów jednocześnie” to dziś, tak jak były nimi od stuleci, wielkie banki, nie korporacje przemysłowe.
Światowe kryzysy odznaczają się i są intensyfikowane przede wszystkim przez poważne upadki banków: austriacki Creditanstalt w 1931, Bankhaus Herstatt w Niemczech Zachodnich i Franklin National Bank w Stanach Zjednoczonych w 1974. Częściowe wyparcie banków przez firmy przemysłowe w finansowaniu międzynarodowego handlu i inwestycji ma pewien wpływ na dzisiejszy kapitalizm. Ale z pewnością nie podnosi jakościowo poziomu międzynarodowej integracji ekonomicznej, pozwalając po raz pierwszy na światowe kryzysy gospodarcze.
Drugie uzasadnienie Mandela jest takie, że wyparcie standardu wymiany dolara przez zarządzane stawki fluktuacji w 1971 zapobiegło konkurencyjnej dewaluacji, tym samym wymagając jednoczesnej polityki deflacyjnej:
„(…) gdy tylko załamanie się międzynarodowego systemu pieniężnego doprowadziło do systemu płynnych kursów walutowych, to jest, gdy tylko stało się niemożliwym uciekać się do ostrych dewaluacji celem zwiększenia eksportów, wszystkie rządy były zmuszone przez międzyimperialistyczną konkurencję przyjąć politykę antyinflacyjną jednocześnie.” [pogrubienie w oryginale]
Ten argument jest po prostu fałszywy, zupełnie błędny. System stałego kursu wymiany ustanowiony w Bretton Woods w 1944 był deflacyjny i działał jako ograniczenie wydatków deficytowych. Kilku prominentnych brytyjskich keynesowców, takich jak Roy Harrod i James Meade, od dawna opowiadało się za płynnymi kursami wymiany aby dążyć do bardziej ekspansyjnej polityki pieniężnej i fiskalnej.
Przed sierpniem 1971 konkurencyjna dewaluacja była wyjątkowa, mająca być używana tylko in extremis; dziś jest zasadą. W ciągu lat 50. i 60. rządy często uciekały się do środków deflacyjnych by chronić przewartościowany kurs wymiany (na przykład polityka drugiej administracji Eisenhowera, polityka oszczędnościowa wczesnego reżimu gaullistowskiego i polityka „stój-idź” różnych brytyjskich rządów przed dewaluacją funta w 1968).
Trzecie uzasadnienie Mandela jest takie, że ponieważ okresy krajowego zastoju gospodarczego stają się dłuższe to tym bardziej prawdopodobne iż będą zachodzić się z recesjami w innych krajach:
„Fazy stagnacji, a nawet recesji, zaczynają być coraz dłuższe. Oczywiście prowadzi to do stagnacji. Gdy zachodzą w kilkunastu krajach naraz, recesje które trwają sześć miesięcy są coraz mniej łatwo przezwyciężane niż recesje trwające dwa lata.”
To jest, oczywiście, statystyczny truizm. Jednakże, ponieważ na przedłużenie kryzysu gospodarczego w jednym kraju mocno wpływają jednoczesne zastoje w reszcie świata, rozumowanie Mandela jest zupełnie okrężne. Tak więc trzecie „uzasadnienie” nie jest żadnym uzasadnieniem lecz po prostu innym sposobem opisania ogólnego spowolnienia światowego.
Krótko mówiąc, z trzech powodów Mandela dla których światowy kryzys ma teraz miejsce ale nie był możliwy w okresie poprzedzającym, pierwszy jest nieistotny, drugi jest fałszywy a trzeci bez sensu.
Czy inflacja jest piętą achillesową keynesizmu?
Niemal wszyscy liberalno-burżuazyjni, reformistyczni i rewizjonistyczni ekonomiści utrzymują, że jedyną przeszkodą dla skutecznej polityki keynesowskiej jest inflacja. Zwiększone wydatki rządowe zawsze mogą wytworzyć pełne zatrudnienie, mówią oni, lecz czasem tylko kosztem nieznośnych poziomów inflacji. Od burżuazyjnych reakcjonistów jak Milton Friedman po pseudomarksistę Ernesta Mandela panuje zgoda, że polityka keynesowska musi generować coraz wyższe poziomy inflacji. Czy to twierdzenie jest słuszne?
Przyspieszona inflacja ostatnich kilku lat jest niezaprzeczalnym faktem empirycznym. W okresie od 1961 do 1971 ceny konsumpcyjne w rozwiniętych krajach kapitalistycznych rosły w rocznym tempie 3.7 procent; w 1972 wzrosło to do 4.7 procent, w 1973 do 7.7 procent i w 1974 to 14.1 procent (OECD, Economic Outlook, grudzień 1974)! Czy ta przyśpieszona inflacja jest nieuchronnym skutkiem 20 lat polityki keynesowskiej?
Poprzednio w tym artykule wykazano, że udział wydatków rządowych nie wzrósł podczas boomu lat 1972-73. Zatem eksplozji cenowej w ciągu ostatnich kilku nie można przypisywać coraz większym deficytom budżetowym dla sfinansowania coraz większych wydatków rządowych. Sama ostrość podwyżek cen od roku 1971 przekonuje przeciwko teorii że jest to organiczny, nieuchronny skutek pokolenia wydatkowania deficytowego.
Jaka jest więc powód zwiększonej inflacji ostatnich trzech lat? O jednym ważnym powodzie już wspomniano. Standard wymiany dolara, który upadł w sierpniu 1971, miał efekt częściowo podobny do standardu złota sprzed I wojny światowej. Ustanowienie stałego kursu wymiany posłużyło jako zewnętrzna granica dla ekspansji krajowego pieniądza i kredytu. Począwszy od 1971 kapitalistyczne obrały „łatwą drogę” wyjścia z deficytów salda płatności pozwalając swoim walutom się zdeprecjonować. Dewaluacja kursu wymiany karmi dalej krajową inflację, wytwarzając błędną spiralę. Wielka Brytania i Włochy są najwyraźniejszymi przykładami tego procesu.
Drugim powodem przyśpieszonej inflacji jest to, że ostry boom gospodarczy 1972-73 miał wpływ na podaż rolnictwa i surowców podobny do tego jaki wywiera poważna wojna. Od wojny koreańskiej poprzez rok 1971 warunki handlu dla produktów rolnych/surowców pogorszyły się w stosunku do dóbr przemysłowych, wytwarzając fundamentalny brak równowagi w globalnej zdolności produkcyjnej. Podczas roku 1972 gdy produkcja przemysłowa w rozwiniętych krajach kapitalistycznych wzrosła o 8 procent, globalna produkcja żywności tak naprawdę nieco zmalała (OECD, Economic Outlook, grudzień 1973). Te fizyczne niedobory szybko wygenerowały spekulację, gromadzenie i manipulację kartelową. Między 1971 a 1973 wskaźnik światowych cen surowców wzrósł o ponad 80 procent, tak jak cena sprzedawanych na arenie międzynarodowej produktów żywnościowych (OECD, Economic Outlook, grudzień 1974). Tak więc dwa czynniki- powszechne ucieknięcie się do konkurencyjnej dewaluacji po 1971 i wpływ boomu z 1972-73 na podaż rolnictwa i surowców- odpowiadają za eksplozję cenową ostatnich kilku lat.
Nawet lekceważąc fakt, że jest empirycznie błędny, argument że keynesizm jest teraz nieskuteczny ponieważ prowadzi do nieznośnej inflacji nie jest fundamentalny lecz raczej tymczasowy, koniunkturalny. Jako próba obiektywnej analizy jest to podobne do obecnego stanowiska pewnych prawicowych keynesistów, jakich jak prezes Zarządu Rezerwy Federalnej Arthur F. Burns i doradca gospodarczy Forda William Fellner, którzy twierdzą że potrzeba kilka lat kryzysu z wysokim bezrobociem by wydrenować inflacyjne presje inflacyjne ze światowego systemu kapitalistycznego. Po tym, twierdzą oni, keynesistowska polityka może raz jeszcze wytworzyć 10 czy 20 lat ekspansji z niską inflacją i łagodną recesją.
Jeśli nie będzie poważnej wojny czy masowego wstrząsu rewolucyjnego w Europie Zachodniej w ciągu ostatnich kilku lat (oba są autentycznymi możliwościami), światowy kryzys powinien się pogłębić w tym roku, ustępując miejsca stagnacji z wysokim bezrobociem trwającej przynajmniej przez rok 1976. Jeśli to nastąpi, w ciągu dwóch lat poziom inflacji zostanie wielce zredukowany; już wykazuje liczne oznaki spowolnienia. Ci lewicowcy, których głównym argumentem przeciwko burżuazyjnemu reformizmowi gospodarczemu jest to, że prowadzi do ciągle przyśpieszającej inflacją okażą się teoretycznie bezbronni wobec roszczeń wskrzeszonego keynesizmu.
„Teoria” że przez pokolenie rządy kapitalistyczne były w stanie zapobiec poważnym kryzysom i stymulować wyjątkowy rozwój gospodarczy ma nieubłaganą rewizjonistyczną logikę. Jakiekolwiek są subiektywne postawy jego orędowników, pogląd ten prowadzi prosto do wniosku że żyliśmy w epoce kapitalistycznej stabilności gospodarczej. Takie argumenty nie mają nic wspólnego z marksizmem. Przeciwnie, Program Przejściowy Czwartej Międzynarodówki ma za swój kamień węgielny leninowską teorię imperializmu jako najwyższego (ostatniego) stadium kapitalizmu, jego epoki upadku i okresu wojen i rewolucji. To musi być nasza perspektywa.