Polska robotników – tak! Polska papieża – nie!
Z „Spartacista”, organu wówczas rewolucyjnej Ligi Spartakusowskiej, nr 30, 1980.
Każdy przewidywał, że to nadejdzie. Twarda, bojowa klasa robotnicza, strajki chłopskie, ogromny dług zagraniczny, chroniczny powszechny brak dostaw żywności, silny i coraz bardziej pewny siebie Kościół katolicki, wyrastające socjaldemokratyczne i klerykalno-nacjonalistyczne ugrupowania opozycyjne. Wszystkie te elementy są tutaj obecne. Polska w końcu lat 70. znalazła się w pogłębiającym kryzysie stojąc naprzeciw wybuchu, który może przynieść albo proletariacką rewolucję polityczną skierowaną przeciw stalinowskiej biurokracji albo restaurację kapitalizmu kierowaną przez kościół papieża Wojtyły.
A kiedy w końcu się zaczęły, przykuły uwagę całego świata przez niemal dwa tygodnie. Strajki na Wybrzeżu były potężną mobilizacją siły klasy robotniczej od czasów wydarzeń Maja 1968 r. we Francji. Ale czy była to mobilizacja w interesie klasy robotniczej? Jest to zasadnicze pytanie.
Na papierze napisano porozumienie. Biurokracja zgodziła się na istnienie „nowych, samorządnych związków zawodowych” pozostawiając „przewodnią rolę” partii komunistycznej i zabraniając działalności politycznej. Do momentu, gdy porozumienie umacniało siłę polskich robotników w celu walki przeciwko stalinowskiej biurokracji, rewolucjoniści mogli udzielić poparcia strajkom oraz ich rezultatom. Ale jedynie ślepiec nie może dostrzec ogromnego wpływu Kościoła katolickiego i pro-zachodnich sentymentów wśród strajkujących robotników. Jeżeli porozumienie to umocni organizacyjnie klasę robotniczą to także umocni siły reakcji.
Porozumienie w Gdańsku nie może przetrwać. Stalinowska biurokracja – pasożytnicza kasta, która w celu własnego istnienia musi monopolizować władzę polityczną – nie będzie tolerować niezależności klasy robotniczej. Natomiast w dzisiejszej Polsce mówienie o związkach „stojących poza polityką” jest absurdalne. Sytuacja w Polsce jest sytuacją dwuwładzy. Dalszy konflikt doprowadzić musi do powstania reżimu, całkowicie zadłużonego u zachodnich instytucji finansowych, który nie spełni żądań robotników o „bezpłatne obiady”. Napływ gotówki doprowadzi albo do ogromnej galopującej inflacji albo do dalszego poważnego niedostatku. Więcej, Kreml z dezaprobatą odniósł się do porozumień a radziecka interwencja wojskowa nie została oddalona. Koniec strajku generalnego na Wybrzeżu stał się tylko początkiem kryzysu w stalinowskiej Polsce.
Demokracja robotnicza czy klerykalno-nacjonalistyczna reakcja?
W końcu robotnicy sprzeciwiają się złemu biurokratycznemu zarządzaniu, przywilejom i nadużyciom. Zmartwienie polskich robotników jest rzeczywiste i słuszne. Wyrzucenie z pracy długoletniej działaczki Anny Walentynowicz, na kilka miesięcy przed jej odejściem, które spowodowało protesty w Stoczni Gdańskiej, doprowadziłoby do wściekłości każdego przyzwoitego robotnika. Istnienie ekskluzywnych sklepów dla członków partii i milicji jest odrażające i stanowi zaprzeczenie najbardziej podstawowych zasad socjalizmu.
Jakie są wiec pozytywne żądania i polityczna wizja robotników? Na samym początku fali strajkowej raporty odnotowywały śpiewanie Międzynarodówki, które wskazywały na obecność elementów świadomości socjalistycznej. Jednakże, kiedy imperialistyczne media ciągle wspierają antykomunistyczną ideologię w bloku radzieckim, nie ma wątpliwości, że to co godzi robotników Wybrzeża i ich przywódców to jest umocnienie silnej opozycji Kościoła katolickiego. Nie są tylko nic nie znaczące sygnały – odśpiewywanie hymnu narodowego i „Boże coś Polskę”, klęczenie do modlitwy setek strajkujących, wszechobecne zdjęcia papieża Jana Pawła II czy noszony przez Lecha Wałęsę znaczek Czarnej Madonny. Doradcy komitetu strajkowego składają się ze znanych osobistości katolickiej grupy ZNAK i to oni kontynuują doradzanie „nowym, samorządnym związkom”.
Nie należy lekceważyć żądania komitetu strajkowego o „dostęp przez wszystkie organizacje religijne [czytaj Kościół katolicki] do mediów”. Jest to anty-demokratyczne żądanie, które może zalegalizować rolę Kościoła jako jedyną opozycję wobec stalinowskiej biurokracji. W rzeczywistości robotnicy budujący statki pytają o kościół państwowy w zdeformowanym państwie robotniczym.
Ale Kościół nie jest lojalny wobec państwa robotniczego. Jak najdalej od tego! Polski Kościół katolicki (faktycznie skażony antysemityzmem) stał się bastionem reakcji nawet w ramach światowego katolicyzmu. W szczególności od roku 1976 polski Kościół coraz szerzej otwierał się na antykomunizm. Na początku zeszłego roku Wall Street Journal (2 stycznia 1979) zaobserwował: „Dzięki temu, księża stali się faktycznie partią opozycyjną”.
Artykuł ten także odnotował, że kardynał z Krakowa był osobiście odpowiedzialny za wzrastającą opozycję Kościoła. Kilka miesięcy wcześniej ten arcybiskup został pierwszym nie-włoskim następcą tronu Św. Piotra. Karol Wojtyła stanowi niebezpieczną reakcyjną pomoc dla amerykańskiego imperializmu (wraz ze Zbigniewem Brzezińskim) w celu obalenia „ateistycznego komunizmu”, która rozpocznie się w jego ojczyźnie. Jak napisaliśmy wtedy, gdy ten antykomunista został papieżem: „… teraz stoi on na czele milionów praktykujących katolików w Europie Wschodniej stanowiąc potężną siłę na rzecz kontrrewolucji” („The Presidents Pope?”, WV nr 217, 30 października 1978 r.).
Polski episkopat obawiając się rosyjskiej interwencji wojskowej i własnej niezdolności do kontrolowania powstań robotniczych był dość ostrożny podczas strajku generalnego na Wybrzeżu. Jednakże niezależnie od aktualnej taktycznej kalkulacji, w okresie braku władzy, dobrze zorganizowany Kościół z poparciem mas stanowi silną agencję dla społecznej kontrrewolucji.
Polska posiada najbardziej bojową klasę robotniczą w bloku radzieckim, z historią walki o niezależne organizacje sięgającą lat 50. Jest to jedyny kraj w Europie Wschodniej posiadający zaplecze dla potencjalnie kontrrewolucyjnej mobilizacji wokół Kościoła katolickiego. Przez to, co stanowi różnicę wobec wydarzeń na Węgrzech w 1956 r. czy Czechosłowacji w roku 1968, alternatywa dla polskiego kryzysu nie ogranicza się do proletariackiej rewolucji politycznej lub ponownej stabilizacji stalinizmu. W tym samym czasie, nie jest to Afganistan gdzie radziecka Armia Czerwona gra postępową rolę w zdławieniu wspieranych przez imperialistów, powstań klerykalno-reakcyjnych. W tym sensie Polska stoi gdzieś pomiędzy Węgrami w roku 1956 a Afganistanem.
Trockizm a “wolne związki zawodowe”
Głównym żądaniem komitetu strajkowego Wybrzeża było wezwanie o “wolne związki zawodowe”. To szczególne hasło, głoszone przez – wspierane przez CIA – Radio Wolna Europa, definitywnie otrzymało antykomunistyczną i pro-zachodnią konotację. Należy przecież przypomnieć tutaj wezwanie buntu kronsztadzkiego o “wolne rady robotnicze” – to znaczy wolne od komunistów.
Zasadniczą częścią programu trockistowskiego proletariackiej rewolucji politycznej w zdegenerowanych/zdeformowanych państwach robotniczych jest walka o związki zawodowe niezależne od biurokratycznej kontroli. Związki zawodowe i prawo do strajków będą konieczne nawet w demokratycznie rządzonych państwach robotniczych aby stać na straży przeciw nadużyciom i błędom administracji i zarządzających. Jest więcej niż jasne to, że “wolne związki zawodowe” promowane przez dysydentów nie będą wolne od elementów pro-katolickich i pro-NATOwskich, stanowiących śmiertelne niebezpieczeństwo dla klasy robotniczej.
W każdym razie, w bardzo upolitycznionej sytuacji w dzisiejszej Polsce “nowe, samorządne” związki nie mogą i nie będą ograniczać się do kwestii wielkości wynagrodzeń, warunków pracy, bezpieczeństwa pracy, itd. Albo znajdą się one w silnej orbicie Kościoła katolickiego albo będą mu przeciwne w celu obrony zasad socjalizmu.
Mając na uwadze taki wynik obecność rewolucyjnej awangardowej partii będzie krytyczna. Głównym zadaniem trockistowskiej organizacji w Polsce byłoby podniesienie w związkach zawodowych serii żądań, które oddzieliłyby siły klerykalno-nacjonalistyczne od robotników i odseparowałyby je. Te związki broniłyby społecznych środków produkcji i proletariackiej władzy państwowej przeciw zachodnim imperialistom. W dzisiejszej Polsce elementarnym demokratycznym żądaniem jest oddzielenia Kościoła od państwa, które stanowi linię podziału pomiędzy walką o demokrację robotniczą a śmiertelnym zagrożeniem dla restauracji kapitalizmu.
Komórki leninowsko-trockistowskiej opozycji w Polsce nie będą miały nic wspólnego z aktualnymi grupami dysydentów. Obnażyłaby ona rolę Komitetu Obrony Robotników (KOR) za udzielanie jej pomocy w celu związania robotników z imperializmem oraz antyradziecki nacjonalizm papieża i Piłsudskiego. Wśród buntujących się robotników muszą być tacy, którzy przeciwni biurokracji spoglądają wstecz w kierunku tradycji polskiego marksizmu, nie mając nic wspólnego z “demokracją” księży. Zadaniem rewolucjonistów musi być walka o zwyciężenie kadr w celu budowy autentycznej proletariackiej partii komunistycznej, zdolnej do otworzenia drogi do socjalizmu przez odsunięcie od władzy kasty biurokratycznej, która rządzi fałszywie w imieniu robotników.
Przerwać imperialistyczne dławienie gospodarcze
Rezygnacja z kolektywizacji rolnictwa w 1956 r. miała nie mały wpływ na aktualną sytuację gospodarczą Polski i polityczny kryzys. Stanowiła ona oparcie dla zacofania kraju i utrzymywania drobnej chłopskiej gospodarki w dużej mierze nieefektywnej porównując ją nawet ze standardami Wschodniej Europy. Siła polskiego Kościoła opiera się na chłopstwie. Dzisiaj częściej niż co trzeci pracuje w polu, a 80 procent gospodarstw stanowi własność prywatną. Tylko na drodze eliminacji tej odrażającej własności i chłopskiej izolacji można zerwać z wpływem religijnego obskurantyzmu na masy. Niezwłocznym, kluczowym zadaniem dla rewolucyjnego rządu w Polsce będzie promowanie kolektywizacji rolnictwa.
W odpowiedzi na gwałtowne strajki i protesty przeciw podniesieniu cen żywności w okresie 1970-71, nowy rząd Gierka obiecał robotnikom wysokie podwyżki płac, wyższe ceny skupu dla rolników oraz emerytury dla rolników a także gwałtowną modernizację polskiego przemysłu. Ten “gospodarczy cud” (termin używany aktualnie w oficjalnej propagandzie) miałby zostać osiągnięty dzięki ogromnym pożyczkom z Zachodu a także ze Związku Radzieckiego.
Ten gospodarczy manewr miał w błyskawiczny sposób przekształcić Polskę w coś na wzór Japonii we Wschodniej Europie, jednak spowodował wykolejenie się gospodarki ze względu na światowy kryzys w latach 1974-75, który spowodował załamanie się eksportu. Patrząc głębiej, gospodarczy hazard Gierka nie powiódł się z tego powodu, że reżim stalinowski nie był zdolny do zmobilizowania entuzjazmu i poświęcenia polskiej klasy robotniczej. Ta niekompetencja jest endemiczną cechą biurokracji, głównie ze względu na brak jej efektywnych powiązań niż jej materialnych przywilejów.
W 1978 r. ponad 50 procent dochodów w walucie krajowej zostało zaabsorbowanych w spłatę długu, w roku 1979 ponad 80 procent a obecnie ponad 90 procent. Polska stała się największym światowym bankrutem tylko dzięki temu, ze zgodziła się na program nędzy narzucony przez imperialistycznych kredytodawców. W tym czasie, radzieckie kierownictwo zaniepokojone powszechnymi wybuchami społecznymi, spłacało znaczącą część kredytu zagranicznego Warszawy. W jakimś sensie, Polska stała się pośrednikiem dzięki któremu zachodni kapitał finansowy wysysał zyski z radzieckich robotników i chłopów (których standard życiowy jest stosunkowo niższy aniżeli ten w Polsce).
Podczas, gdy fatalne zarządzanie przez polski reżim stalinowski jest jaskrawo widoczne, to jednocześnie historyczna wyższość kolektywnej własności i centralnego planowania, nawet w rękach pasożytniczej biurokracji, jest bezdyskusyjna. W okresie 1950 r. a 1976 r. gospodarki krajów zaawansowanych rosły około 4,4 procent rocznie, zacofane o 5 procent, natomiast centralnie planowane w Europie Wschodniej 7,7 procent (Scientific American, wrzesień 1980).
Polscy robotnicy nie mogą płacić za złe zarządzanie przez reżim Gierka, ani nie powinni wierzyć w żadne “gospodarcze reformy” biurokracji. Egalitarne i racjonalne planowanie gospodarcze jest możliwe wyłącznie przez rząd opierający się na demokratycznie wybranych radach robotniczych. W osiągnięciu tego rewolucyjnego, przejściowego kroku robotnicy muszą podjąć walkę o kontrolę nad produkcją, cenami, dystrybucja i handlem zagranicznym przeciw biurokracji.
Rewolucyjny rząd robotniczy w Polsce anulował by dług zagraniczny. Oczywiście, można by wysłać towarzysza Gierka do Niemiec Zachodnich, aby zrezygnował z własnych zobowiązań podjętych w kopalniach w zagłębiu Ruhry. Niektórzy robotnicy mogą stwierdzić, że jest to całkiem dobry pomysł, ale czy bankierzy z Frankfurtu zrezygnują z 20 miliardów dolarów poprzez wzruszenie ramionami? Jaki będzie odwet, gospodarczy czy wojskowy? Wobec takiej nieuchronnej reakcji polski proletariat powinien zaapelować do robotników Europy Zachodniej: nie chcemy być klientami waszych rządów ale waszymi towarzyszami w nowym przedsięwzięciu – w międzynarodowym socjalistycznym planowaniu w Socjalistycznych Stanach Zjednoczonych Europy!
O rewolucyjną jedność robotników polskich i radzieckich!
Wszystkie zorganizowane siły polskiego życia politycznego – stalinowska biurokracja, Kościół oraz wszelkie skrzydła ruchów dysydenckich – każde na swój sposób wyraża nieprzyjaźń wobec Rosji jako wroga ludzi w Polsce. Cechą rewolucyjnej partii w Polsce będzie pozytywny stosunek do rosyjskiej klasy robotniczej. I nie jest to kwestia abstrakcyjnego internacjonalizmu ale życia i śmierci.
Złudzenia o dobrej woli Zachodnich kapitalistów obecne w Europie Wschodniej nie mogą zostać przeniesione na Związek Radziecki. Tracąc 20 milionów istnień ludzkich w wojnie z nazistowskimi Niemcami, radzieccy ludzie rozumieją, ze arsenał nuklearny NATO skierowany jest w nich. Radziecka ludność wie także, że imperialistyczna wojna skierowana w ich kraj, militarna i zimna, zaczęła się wraz z Rewolucją Bolszewicką w październiku 1917 r.
Radzieccy ludzie pracy obawiają się przekształcenia Wschodniej Europy we wrogie, współpracujące z imperialistami państwa, na które rozszerzone mogłoby zostać NATO. Kremlowscy biurokraci wykorzystują te obawy w celu zdławienia niepokojów i demokratycznych aspiracji we Wschodniej Europie, jak w Czechosłowacji w roku 1968. Istnieje wiele wspomnień odnotowujących jak radzieccy żołnierze byli wstrząśnięci okupacją Pragi, której nie dotknęła faszystowska kontrrewolucja – jak im mówiono – ale protest komunistycznych robotników i lewicowo nastawionych studentów.
Rewolucyjni robotnicy w Polsce nie mogą tylko opierać się na apelach do radzieckich żołnierzy, póki sami nie zapewnią ich, że będą bronić tej części świata przed imperialistycznym atakiem. Dlatego proletariacka rewolucja polityczna w Polsce musi rozszerzyć się na Związek Radziecki, albo w ten bądź inny sposób zostanie zdławiona.
* O związki zawodowe niezależne od biurokratycznej kontroli, bazujące na programie obrony własności społecznej!
* O całkowity rozdział Kościoła i państwa! Walka z klerykalno-nacjonalistyczną reakcją! Obrona przed restauracją kapitalizmu!
* Promocja kolektywizacji rolnictwa!
* O robotniczą kontrolę nad produkcją, cenami, dystrybucją i handlem zagranicznym!
* O proletariacką rewolucję polityczną przeciw stalinowskiej biurokracji – O rząd oparty na wybranych demokratycznie radach robotniczych (sowietach)!
* Przerwać imperialistyczne dławienie gospodarcze – Anulować dług zagraniczny! O międzynarodowe socjalistyczne planowanie gospodarki!
* O militarną obronę ZSRR przed imperializmem! O rewolucyjną jedność klasy robotniczej w Polsce i Związku Radzieckim!
* O partię trockistowską w Polsce, sekcję odrodzonej Czwartej Międzynarodówki!